MSN, czyli Może się Nadać?
Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie
Nowy gmach Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, choć nie jest obiektem wprawiającym w zachwyt i zdecydowanie nie aspiruje do miana wizytówki stolicy, to jest budynkiem architektonicznie poprawnym. To obiekt, który naprawdę Może Się Nadać do pełnienia wyznaczonej mu funkcji.
Nowa siedziba Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, którą wzniesiono w samym centrum stolicy, tuż przy Pałacu Kultury i Nauki, jest na językach większości Polaków. Obiekt stał się kością niezgody między dwoma ich obozami – osobami, które uważają całą tę inwestycję, projekt budynku i jego realizację za kpinę oraz tych, którym efekt końcowy przypadł do gustu. Niestety, tych pierwszych zdaje się być dużo więcej i… przyznaję, że sama do nich należę.
Sądzę jednak, że tak intensywna i wielowymiarowa krytyka nowego budynku MSN w Warszawie, jaką mogliśmy obserwować m.in. wśród użytkowników sieci, poszła o krok za daleko. By na własnej skórze przekonać się, czy Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie rzeczywiście jest aż tak straszne, jakim go malują, postanowiłam je odwiedzić. Premierowa wizyta miała miejsce po tegorocznym kongresie Obiektów.
Zanim pojawiłam się w nowym Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie fizycznie, postanowiłam dowiedzieć się o nim nieco więcej – tzn. więcej niż to, że większość Polaków uważa obiekt za szkaradę i doskonały temat do żartów. 😉 W tym celu zapoznałam się z oficjalnymi informacjami dotyczącymi tej jakże kontrowersyjnej inwestycji. Zapoznanie się z materiałami źródłowymi pozwoliło na wychwycenie kilku interesujących aspektów.
Nagła zmiana planów
Pierwszym, dla mnie zaskakującym, jest to, że budowę nowego gmachu muzeum w tym miejscu planowano od bardzo dawna. Co ciekawe, pierwotnie miał on powstać według zupełnie innego projektu. Pierwszy konkurs architektoniczny na koncepcję siedziby Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie ogłoszono w 2006 roku. Cieszył się on niemałym zainteresowaniem, ponieważ wzięło w nim udział aż 106 pracowni projektowych z całego świata.
Konkurs wygrało studio znanego szwajcarskiego architekta Christiana Kereza, który widział na warszawskim Placu Defilad masywny budynek z falistym dachem poprzecinanym niewielkimi, okrągłymi świetlikami, co – moim zdaniem – przynajmniej na wizualizacjach, prezentowało się bardzo efektownie. Choć bryła oglądana z zewnątrz nie zachwycała niczym szczególnym, to „nadrabiała” tym, jak prezentowała się w środku. Pofalowane sklepienie budynku nadawało jej w moim odczuciu wyjątkowego charakteru, a nawet artystycznego wyrazu, którego w przypadku obiektów o takiej funkcji należałoby poszukiwać.
W 2008 roku władze Warszawy, reprezentowane przez Hannę Gronkiewicz-Waltz, podpisały z pracownią Christiana Kereza umowę na opracowanie kompletnej dokumentacji projektowej. Na tym etapie zakładano, że budowa będzie realizowana w latach 2012-2016. Budynek projektu Kereza miał powstać w miejscu dawnej hali Kupieckich Domów Towarowych, po północnej stronie Placu Defilad.
Podjęta latem 2008 roku decyzja o zmianie funkcji obiektu, która zrodziła potrzebę doprojektowania w nim strefy dla teatru TR Warszawa, przyczyniła się do wydłużenia prac projektowych. Ostateczną koncepcję architektoniczną budynku przedstawiono publice w 2010 roku. Niestety, nie doszło do jej realizacji, ponieważ w 2012 roku władze miasta stołecznego Warszawy zerwały z Christianem Kerezem umowę z tytułu opóźnień w dostarczaniu dokumentacji projektowej.
Po opisanych wydarzeniach, Muzeum Sztuki Nowoczesnej organizowało wystawy nad Wisłą, w specjalnym pawilonie Muzeum nad Wisłą przy Bulwarach Wiślanych – w miejscu, do którego pierwotnie doprowadziła mnie i towarzysza mojej wycieczki do MSN nawigacja.
Nowa nadzieja dla MSN
Do realizacji przedsięwzięcia zlokalizowanego nieopodal Pałacu Kultury i Nauki powrócono w 2016 roku, kiedy władze Warszawy zleciły wykonanie projektu MSN znanej pracowni Thomas Phifer and Partners z siedzibą w Nowym Jorku.
Na pewnym etapie prac studio podjęło współpracę z polskim biurem architektonicznym APA Wojciechowski, które przejęło od niego m.in. zadanie zaprojektowania dodatkowego, mniejszego budynku na terenie kompleksu – docelowo przeznaczonego na teatr. W proces zaangażowano też firmę Happold Engineering, która była odpowiedzialna za przygotowanie projektu konstrukcyjnego i instalacje.
Budowa nowej siedziby Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie miała zakończyć się w 2023 roku, jednak – jak to bywa w przypadku takich inwestycji – zaczęła się znacząco opóźniać. Ostatecznie obiekt otwarto dopiero jesienią tego roku, a dokładniej – pod koniec października. Przez kilka tygodni był otwarty dla wszystkich chętnych do jego obejrzenia całkowicie za darmo, dzięki sponsoringowi zapewnionemu przez koncern Audi.
Pomimo tego, że jestem raczej artystyczną duszą, która interesuje się wszelkiego rodzaju sztuką, o otwarciu nowego MSN w Warszawie, które miało miejsce 25 października 2024 roku, dowiedziałam się tak naprawdę z… Facebooka oraz Instagrama. Na początku listopada platformy te zostały bowiem dosłownie „zalane” mniej lub bardziej zabawnym contentem dotyczącym krytykowanego przez Polaków obiektu.
Śmiechom nie było końca
W ciągu kilku tygodni od otwarcia Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, natknęłam się na przynajmniej kilkadziesiąt MEM’ów wyśmiewających tę inwestycję i jej realizację. Zwycięstwo w kategorii “najlepszy MEM o nowej siedzibie Muzeum Sztuki Nowoczesnej” przyznałam w głębi duszy następującemu obrazkowi:
MEM ten idealnie oddaje bowiem wątpliwe w mojej (i nie tylko!) ocenie „walory estetyczne” tego obiektu. W istocie, opis tej konstrukcji można by skonsolidować przy użyciu określenia wielki, biały klocek, na jeszcze większej połaci szarego betonu – po prostu nic dodać, nic ująć. W pierwszej chwili oceniłam budynek dokładnie w ten sam sposób.
Niestety, mimo szczerych chęci, nie dotarłam do informacji o autorze tego jakże wymownego obrazka – a szkoda, bo gdybym wiedziała, kto to taki, przekonałabym tę osobę do porzucenia aktualnych zajęć zarobkowych na rzecz wykorzystania talentu do satyry i komedii.
W momencie, w którym zobaczyłam nową siedzibę MSN w Warszawie na własne oczy, w mojej głowie pojawiło się pytanie Czy to jest na pewno ten obiekt, którego budowa kosztowała ponad 700 milionów? Zadawałam je sobie podczas niedługiej, bo kilkuset metrowej drogi w jego kierunku. Jakież było moje zaskoczenie, gdy zorientowałam się, że jednak jestem we właściwym miejscu – tym razem, bo wcześniej, jak już wspomniałam, trafiłam do zamkniętego obecnie Muzeum nad Wisłą.
Tu docieramy do drugiej rzeczy, która w nowym MSN pod Pałacem Kultury i Nauki mnie bardzo zaskoczyła. Czytałam wcześniej, że obiekt posiada aż sześć kondygnacji, z czego dwie podziemne i naziemne, a jego łączna powierzchnia wynosi ponad 40000 m². Niestety, jak się na miejscu okazało, do zwiedzania, póki co, dostępny jest tylko parter budynku. Obsługa obiektu nie pozwoliła mi nawet zajrzeć na inne kondygnacje.
To, czego nie wie (lub nie rozumie) Kowalski
Moja współpraca z magazynem Obiekty jest pewnego rodzaju powidokiem porzuconych przeze mnie w przeszłości planów zawodowych. Studiowałam bowiem architekturę i marzyłam o dołączeniu do grona osób tworzących takie obiekty, jak MSN. Z tego też względu byłam w stanie patrzeć na to miejsce zupełnie inaczej niż większość Polaków – nieco mniej krytycznym, a bardziej logicznym okiem.
Przyznaję, że nie uznaję tego obiektu za architekturę wysokich lotów. Przyznaję również, że to, że nowy gmach MSN nawiązuje stylistyką i konstrukcją do mieszczącego się naprzeciwko domu handlowego, który jest przedstawiany przez osoby odpowiedzialne za realizację inwestycji (m.in. obecnego prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego) jako jej atut, jest dla mnie przygnębiający. Nie mogę jednak zgodzić się z aż tak ostrą krytyką obiektu, jakiej doświadczyliśmy na przestrzeni ostatnich tygodni. Dlaczego?
Ponieważ jest to budynek architektonicznie poprawny, a zastosowane w nim rozwiązania, które “statystyczny Kowalski” może uznać za szpetne, są uzasadnione funkcjonalnie. Płaska i jednolita, dla niektórych smutna i przytłaczająca fasada obiektu, którą wykonano ze specjalnie opracowanego na ten cel, pierwszego w Polsce i Europie betonu architektonicznego o podwyższonej wytrzymałości, ma w przyszłości pełnić funkcję ekranu, na który rzutowane będą różnego typu iluminacje. Podobne rozwiązanie zastosowano na przykład w poznańskim budynku ICHOT Brama Miasta.
Surowy, zimny i minimalistyczny wystrój wnętrza jest z kolei jedynym słusznym tłem dla sztuki, która przecież powinna w tego typu miejscach znajdować się na pierwszym planie! W takim obiekcie nie ma miejsca na zabawę kształtami, kolorami czy fakturami. Jego „ultra białość” to zabieg celowy – co warto sobie uzmysłowić, by móc spojrzeć na ten obiekt krytycznym, jak również sprawiedliwym okiem. Pałac Kultury i Nauki początkowo również był biały.
Przeszklone foyer zaprojektowano w sposób gwarantujący obiektowi dużą elastyczność. W oficjalnych komunikatach prasowych czytałam, że wielkopowierzchniowe przeszklenia na parterze budynku miały na celu uczynić go lekkim, co w mojej ocenie nie za bardzo się udało. Nie można jednak nie przyznać, że dostępne foyer nowego MSN’u jest bardzo praktyczne – z pewnością „podoła” nawet najbardziej wymagającej w swej formie sztuce.
Właściwie jedyną rzeczą, do której mogłabym słusznie się przyczepić, jest umieszczone na parterze budynku audytorium, w którym podczas mojej wizyty odbywał się wykład o prawach autorskich w liternictwie. Nie mam pojęcia, kto zdecydował o jego obniżeniu o kilka stopni w stosunku do poziomu całego parteru, ale wiem, że sprawiło to, że prawie złamałam tam nogę. Osobiście nie przypadła mi do gustu także akustyka obiektu – przy podziwianiu niektórych, delikatnie mówiąc “ekscentrycznych” dzieł w nim wystawionych, nie mogłam powstrzymać się od śmiechu i, niestety, było to słychać w każdym zakątku muzeum.
Słowo o wystawie
Choć tematem tego felietonu jest sam obiekt, a nie otwarte w nim wystawy i możliwe do podziwiania dzieła sztuki, to zwyczajnie nie mogę zostawić tego, co tam zobaczyłam, bez żadnego komentarza. Do tej pory (a minęło już kilkanaście dni od mojej wizyty) nie potrafię zrozumieć, czy i jaką wartość artystyczną ma większość z obejrzanych przeze mnie eksponatów.
Przychodzę do obiektu kultury, którego budowa kosztowała 700 mln złotych, mieszczącego się w samym centrum stolicy dobrze rozwiniętego, europejskiego kraju, by oglądać lepianki z namoczonych gazet; torby płócienne w wersji makro, czy wreszcie (o zgrozo) koperty, w których podobno schowane są włosy łonowe członków pewnego artystycznego kolektywu? Jeśli są osoby, które to rozumieją, proszę o kontakt, ponieważ bardzo chciałabym przekonać się do tej „sztuki” nowoczesnej, jednak – mimo szczerych chęci – nie potrafię.
Może Się Nadać?
Reasumując, choć nowy gmach Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie nie jest obiektem wprawiającym w zachwyt i zdecydowanie nie aspiruje do miana wizytówki Warszawy (i raczej nigdy się nią nie stanie), to jest budynkiem architektonicznie poprawnym. To obiekt, który Może Się Nadać do pełnienia wyznaczonej mu funkcji, do czego został odpowiednio przygotowany – zarówno pod względem konstrukcyjnym, jak i materiałowym.
Czy można było zaprojektować go lepiej? Z pewnością. Zbudować taniej? Owszem. Czy można się z niego pośmiać? Niestety, również – nie demonizujmy go jednak tak bardzo, bo mogło być znacznie gorzej. Ja z pewnością odwiedzę to miejsce po raz drugi. Chciałabym zobaczyć pozostałe, jeszcze niedostępne dla zwiedzających kondygnacje, do których prowadzi efektowna, otwarta klatka schodowa – jeden z niewielu elementów, które w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie naprawdę przypadły mi do gustu.