Opublikowano:
11.12.2024

Mali ludzie, wielkie potrzeby

Dlaczego nasze miasta nie lubią dzieci?

Zmiany w projektowaniu przestrzeni publicznych następują w sposób praktycznie niezauważalny i przypominają delikatne przesunięcie horyzontu. Jeszcze kilkanaście lat temu niemal nie zwracaliśmy uwagi na obecność dzieci w miejscach przeznaczonych dla dorosłych, traktując je jak tymczasowych, kłopotliwych gości. Günter Beltzig, autor „Księgi placów zabaw”, trafnie zdiagnozował ten społeczny mechanizm:

Fakt, że dzieci nas irytują bardziej niż wszystko inne i że denerwujemy się bardziej z ich hałaśliwej zabawy niż z powodu hałasu miejskiego, wywodzi się stąd, że – zwracając dzieciom uwagę – mamy gwarancję odniesienia pewnego sukcesu. Robimy wówczas „mocne wrażenie” na odbiorcach naszej reprymendy. Nie jest przecież możliwe zwymyślanie odrzutowca! Place zabaw, zaprojektowane i wybudowane „z sercem”, nie są dowodem na to, że pragniemy dla naszych dzieci tego, co najlepsze, lecz sygnalizują często, że chcemy je odsunąć, zamiast się nimi zajmować. Budowanie takich „dziecięcych gett” jako znaku miłości dla dziecka jest oznaką cynizmu, nawet gdybyśmy to robili dla własnego dobrego samopoczucia. Projektując plac zabaw, musimy pamiętać: idealny plac zabaw to dżungla.

To zatrzymało mnie w pół kroku. Spojrzałam na dzieci biegające po restauracyjnej sali i uśmiechnęłam się pod nosem. No tak, dżungla.

mali-ludzie-wielkie-potrzeby-kaciki-dzieciece-w-restauracjach-i-centrach-handlowych

Boom na kąciki dla dzieci

Boom na kąciki dla dzieci w przestrzeniach publicznych stanowi fenomen ostatnich lat. Widzimy je wszędzie: w kawiarniach, przychodniach, urzędach, sklepach. Coraz częściej pojawiają się całe sale zabaw dla dzieci w hotelach. Teoretycznie – super sprawa! Dzieci mają gdzie się pobawić, rodzice mogą spokojnie wypić kawę (ciepłą!), pozostali goście nie muszą słuchać tupotu małych stóp między stolikami. Win-win-win, prawda?

I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Bo czasem odnoszę wrażenie, że te kąciki to taka współczesna realizacja powiedzenia: „Dzieci i ryby głosu nie mają”. Tylko że zamiast otwarcie prosić, żeby dzieci siedziały cicho, tworzymy dla nich specjalne strefy. Niby z troski, a jednak… Czy na pewno o to nam chodzi?

Zamiast faktycznie włączać dzieci w tkankę społeczną, tworzymy dla nich namiastki miejsc, które de facto służą ich separacji. To nie troska, lecz rodzaj społecznego mechanizmu obronnego – chęć zachowania pozoru zainteresowania przy jednoczesnym odseparowaniu tego, co nam w danym momencie nie odpowiada. Nasza pozorna troska o dzieci często sprowadza się do stworzenia małego kącika w rogu pomieszczenia, jakby jedynym naszym celem było możliwie najszybsze odseparowanie ich od “dorosłej” przestrzeni.

Więcej niż stolik z kredkami

W praktyce, gdy w kawiarni, urzędzie czy przychodni pojawia się specjalna strefa dla dzieci, najczęściej mamy do czynienia z minimalnymi przestrzeniami, w których znajdują się zaledwie resztki jakichś materiałów. Kilka nienaostrzonych kredek, stary, zniszczony zeszyt do kolorowania, puzzle bez kilku elementów i przypadkiem ocalały, wysłużony samochodzik tworzą namiastkę przestrzeni dziecięcej.

Taka „strefa” staje się więc nie tyle miejscem przyjaznym, co rodzajem grzecznego, acz skutecznego mechanizmu izolacji. To pozorne rozwiązanie, które ma na celu przede wszystkim uspokojenie sumienia dorosłych, a nie faktyczne zapewnienie dzieciom przestrzeni do rozwoju i zabawy.

Komfort dla całej rodziny

Prawdziwie przemyślana przestrzeń dla dzieci przynosi korzyści wszystkim uczestnikom przestrzeni publicznej. Dla dzieci oznacza możliwość zabawy, eksploracji i realizacji naturalnej potrzeby aktywności. Nie są traktowane niczym problem do rozwiązania, ale jak pełnoprawni użytkownicy danej przestrzeni, co pozwala im na naturalne poznawanie świata.

Rodzice zyskują spokój i komfort, mogąc spokojnie zjeść posiłek, załatwić sprawę w urzędzie czy odpocząć, wiedząc, że ich dzieci są bezpiecznie zajęte. Taka przestrzeń zwiększa również bezpieczeństwo. Dzieci, którym oferuje się przemyślane zajęcie, są mniej narażone na przypadkowe wybryki i sytuacje, które mogłyby zakłócić funkcjonowanie miejsca.

Co więcej, tworzenie przestrzeni dla dzieci stanowi istotny sygnał społeczny. Pokazujemy w ten sposób, że potrzeby poznawania świata przez najmłodszych są równie ważne jak potrzeby dorosłych. Buduje to kulturę wzajemnego szacunku i inkluzji, ucząc nas wszystkich, że przestrzeń publiczna powinna być dostępna dla wszystkich, niezależnie od wieku.

Korzyści biznesowe

Z perspektywy biznesowej, odpowiednio zaprojektowana strefa dla dzieci to nie wydatek, lecz inwestycja. Rodziny z dziećmi stanowią istotną grupę konsumentów w Polsce. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS), w 2021 roku rodziny z dziećmi stanowiły około 27% wszystkich gospodarstw domowych w kraju1.

Badania konsumenckie wskazują, że rodziny te preferują miejsca oferujące udogodnienia dla dzieci. Na przykład, raport CBRE z 2019 roku wykazał, że 68% rodziców zwraca uwagę na dostępność stref dla dzieci przy wyborze centrów handlowych 2. Ponadto, 57% z nich jest skłonna spędzić więcej czasu i wydać więcej pieniędzy w miejscach przyjaznych dzieciom2.

Przedsiębiorstwa inwestujące w strefy dla dzieci często obserwują wymierne korzyści. Według badań przeprowadzonych przez firmę Deloitte, firmy oferujące udogodnienia dla rodzin z dziećmi odnotowały średnio 12% wzrost przychodów w porównaniu do konkurencji3. Dodatkowo, lojalność klientów w tych przedsiębiorstwach wzrosła o 15%, co przekłada się na długoterminowe relacje biznesowe3.

Lokale i przestrzenie publiczne, które rozumieją tę potrzebę, zyskują przewagę konkurencyjną i mogą liczyć na większą lojalność klientów.

Praktyczne aspekty „serwisu” przestrzeni dla dzieci

Kluczowa jest nie tylko sama koncepcja, lecz także nieustanna troska o stan takiej przestrzeni. Profesjonalne podejście wymaga cotygodniowego przeglądu i dbałości o każdy element. Należy systematycznie sprawdzać kompletność zabawek, uzupełniać je o nowe, nieuszkodzone elementy, dokładnie czyścić i dezynfekować.

Odpowiednio dopasowana przestrzeń dla dzieci musi uwzględniać przede wszystkim aspekty związane z bezpieczeństwem – zaokrąglone narożniki, certyfikowane materiały, różnorodność aktywności. To miejsca do rysowania, konstruowania, odpoczynku, które angażują wszystkie zmysły. Powinna być dostosowana do różnych grup wiekowych i dawać rodzicom możliwość nadzoru bez bezpośredniej ingerencji.

I tu dochodzimy do clou: By stworzyć atrakcyjną przestrzeń, często mamy określony budżet. Problem w tym, że przestrzeni dla dzieci nie wystarczy „stworzyć”, bowiem wymaga ona odpowiedniego zaopiekowania się, a także zarządzania. Chodzi o to, by naprawdę pomyśleć, czego potrzebują dzieci. I rodzice. I inni goście. Bo to nie jest gra o sumie zerowej – możemy stworzyć przestrzeń, która będzie służyć wszystkim. Smuci mnie widok miejsc „zaprojektowanych dla dzieci”, do których nikt nie zagląda.

Dzieci nie są problemem, są częścią rozwiązania

Nasza rola powinna polegać nie na trzymaniu dzieci z daleka, ale towarzyszeniu im w fascynującej podróży poznawania świata. Tworzymy przestrzenie, które nie tylko je mieszczą, ale przede wszystkim rozwijają. Prawdziwa przestrzeń publiczna to nie miejsce dla idealnie grzecznych, uciszonych dzieci. To przestrzeń dla żywych, aktywnych, dociekliwych małych ludzi, którzy dopiero poznają świat.

Pamiętajmy, że kącik nie jest przechowalnią. To miejsce, które ma wspierać, a nie zastępować. Ma stwarzać możliwości, a nie ograniczać.

Bo może właśnie tak powinniśmy myśleć o przestrzeniach publicznych – nie jak o miejscach, gdzie dzieci się deponuje i neutralizuje, lecz jak o miejscach, które naturalnie uwzględniają ich obecność, gdzie każdy znajdzie swoją ścieżkę, swój sposób na bycie.

Prawdziwa przestrzeń publiczna to nie jest miejsce dla idealnie grzecznych, uciszonych dzieci. To miejsce dla żywych, aktywnych, dociekliwych małych ludzi, którzy dopiero poznają świat.

A kredki? Kredki też mogą być. Ale może niekoniecznie jako jedyna opcja?

Inne artykuły z tego wydania

Dobry, czy zły "Terminator"?

Artykuł Patrycji Pachowskiej o budowaniu pozytywnych doświadczeń pracowników poprzez organizację usług soft FM dla biur.

Czytaj całość
Human Centric

MSN, czyli Może się Nadać?

Nowy budynek MSN w Warszawie stał się kością niezgody między dwoma ich obozami. Czy rzeczywiście Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie jest tak straszne, jakim go malują?

Czytaj całość
Obiekty

Windy, schody ruchome i inne urządzenia UTB w obiektach

Artykuł Piotra Karbowego prezentujący urządzenia UTB w obiektach - windy i schody ruchome oraz podnośniki wykorzystywane w budynkach komercyjnych.

Czytaj całość
Usługi i technologie