Niezmienna jest tylko zmienność rynku
Edukacja w świecie PRFM
O specyfice szkoleń oraz podnoszeniu kwalifikacji w branży FM z Tadeuszem Sztopem – Szefem grupy ds. Edukacji przy Polskiej Radzie Facility Management rozmawia Karolina Wielądek – Dyrektor Biura PRFM.
Karolina Wielądek, Dyrektor biura PRFM [KW]
Jako szef grupy ds. edukacji przy Polskiej Radzie Facility Management posiada Pan wieloletnie doświadczenie w zakresie rozwoju edukacji w obszarze FM. Pańska praca owocuje wprowadzeniem przez PRFM szeregu inicjatyw, mających na celu podniesienie kwalifikacji oraz kompetencji osób pracujących w tej dynamicznie rozwijającej się branży. Chciałabym porozmawiać o tym, jakie perspektywy edukacji stoją przed branżą Facility Management, jak wygląda rynek szkoleń oraz jakie wyzwania stają przed branżą, aby mogła skutecznie kształcić ekspertów w przyszłości. Co – Pana zdaniem – jest stałe w edukacji w tej branży i nie zmienia się zależnie od mody?
Tadeusz Sztop, Szef grupy ds. Edukacji przy Polskiej Radzie Facility Management [TSZ]
Niezmienna jest tylko zmienność tego rynku. Branża Facility Management rozwijała się intensywnie od początku lat dwutysięcznych. Wcześniej na rynku funkcjonowały takie firmy jak Lufthansa Gebäude Management, czyli LGM. Można powiedzieć, że branża ta istnieje od wieków – gdy ktoś postawił jakiś pierwszy szałas, to już trzeba było o niego dbać. Więc to jest stałe. Natomiast zmieniało się przede wszystkim spojrzenie na obsługę nieruchomości.
Początkowo, w latach dwutysięcznych, różne dziedziny działalności związanych z zarzadzaniem nieruchomościami (zagadnienia techniczne, ochrona, cateringi, sprzątanie) funkcjonowały osobno. W tej chwili mamy zupełnie inną sytuację, ponieważ postrzegamy wszystko holistycznie – patrzymy na nieruchomość nie jako na miejsce wymagające utrzymywania pod względem technicznym, ochrony, sprzątania, lecz dostrzegamy w niej miejsce pracy ludzi. Miejsce, w którym pracujący mają swoje potrzeby, dlatego dążymy do zapewnienia zadowolenia z pracy, które wiążę się także z zapewnieniem komfortu.
Postrzegamy nieruchomość jako kompleks zagadnień z różnych dziedzin i obszarów.
[KW] Które, tak naprawdę, przenikają się i których granice z czasem ulegają zatarciu.
[TSZ] Dokładnie. Dlatego powiedziałem, że niezmienna jest zmienność. Rynek się zmienia i my się zmieniamy, zmienia się także nasze spojrzenie na naszą rolę.
[KW] Polska Rada Facility Management pracuje nad certyfikatem branżowym oferowanym przez PRFM. Dlaczego tak ważną rolę odgrywa tutaj zintegrowany system kwalifikacji?
[TSZ] To bardzo ważna sprawa. Wiele lat temu ustawodawca postanowił uporządkować rynek nieruchomości, dzieląc go na trzy segmenty: zarządzanie nieruchomościami, wycena nieruchomości i pośrednictwo. W wyniku różnych zmian zachodzących na przestrzeni lat zrezygnowano z konieczności posiadania licencji zarządcy nieruchomości i pośrednika sprzedaży nieruchomości. Obecnie licencja jest wymagana jedynie przy wycenie nieruchomości, ponieważ jest to istotne przy współpracy z bankami.
Zauważmy, że na naszym rynku nie ma żadnej instytucji, która potwierdziłaby kompetencje zawodowe osób zajmujących się branżą Facility Management. A to jest bardzo istotne. Dlatego we współpracy z określonymi instytucjami, które są umocowane w naszym systemie, wystąpiliśmy z inicjatywą, by stworzyć możliwość uzyskania przez zainteresowane osoby kwalifikacji zawodowych uznawanych przez wszystkie kraje Unii Europejskiej. Zależny nam na tym, aby był to proces dostępny dla wszystkich uczestników całej obsługi nieruchomości.
[KW] Dlaczego w Polsce potrzebujemy mocnych szkoleń związanych z obszarem FM-u?
[TSZ] Trzeba zrozumieć, że Facility Management skupia w sobie wiele elementów: prawo, zdrowie, ochronę, sprzątanie, technikę, relacje między właścicielem a tym, który zapewnia funkcjonowanie nieruchomości, psychologię, normalizację itp. O każdej z tych dziedzin powinien wiedzieć Facility Management, ale gdzie ma się tego nauczyć?
Oczywiście Facility Managerowie są kształceni na wyższych uczelniach przez prawdziwych specjalistów, jednak – moim zdaniem – to trochę za mało. Edukację Facility Management należy prowadzonić dwutorowo – poprzez zgłębianie teorii i praktyki. Teoria obejmuje m.in. nazewnictwo, uregulowania prawne, a także dobre praktyki. Z drugiej strony konieczna jest edukacja praktyczna, czyli zdobywanie umiejętności praktycznych z zakresu wymienionych powyżej obszarów. Obie te ścieżki edukacyjne należy rozumieć jako fundament, na którym dopiero można budować coś wartościowego.
Kolejnym krokiem jest samonauka, czyli praktyka funkcjonująca w jakiejś firmie lub nieruchomości, w której obowiązuje Facility Management. Natomiast mocne szkolenia są potrzebne, ponieważ prowadzą je fachowcy, tacy jak: Zbigniew Mazurek, Krzysztof Kogut, Krzysztof Ratyński.
Warto zaznaczyć, że Grupa ds. Techniki przy Polskiej Radzie Facility Management pod przewodnictwem Krzysztofa Ratyńskiego wydała ostatnio niezwykle cenne opracowanie naukowe: „POTOB – Praktyki Obsługi Technicznej Obiektów Budowlanych”. Współautorami publikacji są: Zbigniew Mazurek Wiceprezes Zarządu PRFM, Radosław Drążkiewicz, Marek Krauze oraz Karolina Piątek-Suwała. Ta publikacja, przygotowana przez praktyków, będzie wsparciem w szkoleniach kompetencji pracowników branży Facility Management.
[KW] FM to obszar interdyscyplinarny. W jaki sposób bada się i weryfikuje umiejętności w tym obszarze. Dlaczego takie połączenie daje najbardziej wymierne efekty?
[TSZ] Chodzi nam przede wszystkim o to, aby pracownik Facility Management posiadał ogólną wiedzę z każdej dziedziny obejmującej tę branżę i umiejętność pogłębienia jej, gdy zajdzie taka potrzeba. Nie mamy możliwości przewidzenia wszystkich sytuacji, jakie mogą nas spotkać w pracy, ale kandydat do tytułu Facility Manager, powinien wiedzieć, gdzie tej wiedzy szukać. To jest najważniejsze.
Kandydat musi umieć odpowiedzieć na pytanie, co zrobiłby w konkretnej sytuacji, żebyśmy wiedzieli, że potrafi wykorzystać wszystkie możliwości, jakie ma do dyspozycji, czyli zdefiniować problem i go rozwiązać, wykorzystać odpowiednią metodologię i umiejętności komunikacyjne.
[KW] W jaki sposób można ocenić ogólny poziom wiedzy na rynku? Co branżyści wiedzą na temat FM-u, a co jest naszą piętą Achillesową?
[TSZ] Gdy czytałem „POTOB”, pierwsze opracowanie tego typu, zrozumiałem, jak wiele jest do zrobienia np. w kwestii terminologii, jaką się posługujemy. Bo jest ona w tej chwili nieprecyzyjna. Dlatego trzeba ją dokładnie opracować, aby nie było pola do nieporozumień, ponieważ tego typu fachowe sformułowania pojawiają się np. w umowach. I jeżeli obie strony umowy będą inaczej rozumieć to samo słowo lub jego zakres (a spotkałem się z takimi sytuacjami), będzie to tworzyć nieporozumienia i kłopoty.
Gdy porównuję stopień wiedzy dawniej i dziś, dochodzę do wniosku, że ten rynek po prostu się uczył. Ludzie również się uczyli. Efektem tych doświadczeń jest „POTOB”.
[KW] Faktem jest, że obecnie mamy łatwiejszy dostęp do tej wiedzy. Wystarczy, że wyciągniemy rękę i jesteśmy chętni, żeby się dowiedzieć czegoś nowego.
[TSZ] To prawda, pod względem poszerzania wiedzy nie można spocząć na laurach. Padło pytanie o naszą piętę Achillesową – bywa nią lenistwo. A tu trzeba ciągle inwestować w swoją wiedzę.
Ja staram się mniej więcej co 4-5 lata kończyć jakieś studia podyplomowe. Gdy człowiek jest głodny wiedzy, wówczas myśli sobie: W tym obszarze mam mniejszą wiedzę, dlatego trzeba się jakoś podszkolić, korzystając z wiedzy specjalistów w danej branży. W taki sposób zrobiłem na przykład licencję zarządcy nieruchomości.
[KW] Jaka jest zdolność oraz przygotowanie młodszego pokolenia do zdobywania nowoczesnej wiedzy biznesowej? Czy Twoim zdaniem międzypokoleniowy transfer wiedzy jest potrzebny, czy też odkrywanie pewnych procesów na nowo, bez wsparcia starszych, bardziej doświadczonych mentorów ma także swoją wartość?
[TSZ] To jest temat rzeka. Każde pokolenie ma swoje spojrzenie na różne sprawy i to należy uszanować. Szanuję wszystkich młodych ludzi za to, że ich start jest już z takiego wysokiego poziomu, bo oni są doskonale zaznajomieni z technikami elektronicznymi (internet, smartfony, aplikacje). To jest ich wiedza, w związku z tym jest im łatwiej odnaleźć w tym świecie, zwłaszcza w sytuacji rozwijającej się sztucznej inteligencji. Ale czy to jest wszystko, z czego powinni korzystać?
Powtarzam, że nie powinni bazować na wiedzy, która jest dostępna na kliknięcie. Niebezpieczeństwo takiego ograniczenia opisał Marc Elsberg w książce „Blackout: najczarniejszy scenariusz z możliwych”, pokazującej, w jaki sposób funkcjonowałby świat pozbawiony energii elektrycznej, czyli także Internetu. No i co wówczas dzieje się z całą tą wiedzą wspomaganą Internetem? W takich okolicznościach bezcenne staje się doświadczenie osób dłużej funkcjonujących w branży.
Starsze pokolenie, do którego się zaliczam, ma zapisane w genach, że nauka nie polega na tym, że wykuję wszystko „na blachę”, ale że będę wiedział „dlaczego”. Nie, nie będę znał cyferek na pamięć (np. to ma wartość taką, a taką ), ale będę wiedział, skąd to wynika i gdybym chciał dotrzeć do tej wiedzy, wówczas wiem, jak. Dlatego zależy nam na wypracowaniu takiej metody pracy, że gdy pojawia się jakaś nietypowa sytuacja, to najpierw trzeba ją przeanalizować. Do tego potrzebna jest odpowiednia metodologia, odpowiednie narzędzia, których Internet nie da. I doświadczenie, które nabyła się latami.
[KW] Dlaczego postępy związane z opracowaniem sytemu oceny kwalifikacji PRMFu zajmują tyle czasu?
[TSZ] Opracowanie „POTOB” zajęło cztery lata. Do systemu oceny kwalifikacji trzeba było przygotować całą dokumentację zgodnie z wymaganiami europejskimi i to w każdym obszarze, jakim zajmuje się branża Facility Management. Należało to zrobić mądrze, aby uniknąć konieczności nanoszenia kolejnych poprawek.
Proces wydłużał również fakt, że każdy z nas jest aktywny zawodowo i ma swoje obowiązki. W znacznej mierze bazowaliśmy na pracy, jaką wykonaliśmy wcześniej, czyli opracowaniu kształcenia, wymagań, poziomów, kwalifikacji. Moim zdaniem tempo prac jest zadawalające, zwłaszcza że ma to być certyfikat, który otwiera drzwi w całej Europie. Dlatego musi być zgodny z wymogami i standardami europejskimi.
Istnieje jeszcze jedna istotna rzecz, którą uświadomiłem sobie jakieś 7 lat temu podczas spotkania w Zurychu, gdzie byli obecni przedstawiciele branży z wszystkich krajów (Hiszpania, Szwecja, Dania, Włochy, Francja, Anglia, Holandia). Zastanawiałem się, gdzie my, jako Polska, jesteśmy z naszym rozumieniem rynku Facility Managementu.
Okazało się, że te problemy, z którymi się borykamy (dopływ nowych pracowników, ich kształcenie i stawiane im wymagania), są wspólne dla wszystkich. Nasze działania nie były uzgadniane, a były podobne. Byłem miło zaskoczony i wtedy zrozumiałem, że praca jaką wykonaliśmy tutaj w Polsce, żeby ten rynek się rozwinął, nie poszła na marne.
[KW] Czyli nie odbiegamy od Europy?
[TSZ] W żadnym wypadku. Wszystkie działania, które podejmowaliśmy i podejmujemy, sprawiły, że nie mamy się czego wstydzić.
[KW] Jaki byłby idealny model kształcenia ekspertów w branży Facility Management?
[TSZ] Sięgam teraz do pewnych prac, które wykonaliśmy m.in. ze Zbigniewem Mazurkiem. Wspólnie opracowaliśmy strukturę oceny Facility Managerów, czy w ogóle ludzi, którzy pracują w obsłudze.
Określiliśmy poziomy umiejętności: poziom podstawowy (masz wiedzę, możesz wykonywać zawód, ale ekspertem jeszcze nie jesteś), poziom wyższy (gdzie sprawdza się już praktyczne aspekty, czyli jak człowiek potrafi wykorzystać swoją wiedzę). I jest ten poziom najwyższy, gdzie mamy ludzi aspirujących do miana ekspertów. Założyliśmy (co jest ogólną tendencją), że ci ludzie, którzy aspirują do bycia tymi high level ekspertami, to oni muszą mieć za sobą taki coaching, prowadzony przez specjalistów w branży.
Taka ścieżka edukacyjna zakłada, że ci, którzy zdobyli wyższe kompetencje i mają doświadczenie, będą uczyć nowych, a gdy ci zdobędą kwalifikacje, będą uczyć kolejnych. Pamiętam, że mieliśmy taki pomysł, aby pójść do szkół branżowych i techników. To nie zostało zrealizowane, a szkoda, bo mówienie o takiej ścieżce zawodowej jest niezwykle ważne. Np. uczysz się być elektrykiem i możesz normalnie zajmować się instalacjami i sprawdzaniem napięcia. Ale taki uczeń może się dowiedzieć, że jeśli chce więcej, to istnieje taka możliwość i taka droga kształcenia.
Problem polega na tym, że Facility Management stanowi obszar interdyscyplinarny. Nie ma takiej szkoły, która kształci Facility Managerów, póki co taka możliwość pojawiła się dopiero na studiach podyplomowych. Wielu rzeczy trzeba się uczyć po prostu na miejscu, praktycznie. Dlatego ogromne znaczenia ma to, aby dysponować wysokiej klasy specjalistami, którzy będą mogli dzielić się zdobytą wiedzą.