Projektowanie podążające za otoczeniem
Nurt projektowania architektury organicznej, który pojawił się wraz z początkiem XX wieku, trwa do dziś, przyjmując różne oblicza i formy. Niekiedy wręcz wysuwa się na pierwszy plan obecnych trendów, stąd budynki powstające w tym duchu nadal odznaczają się świeżością i aktualnością, a idea wciąż żyje i ma się dobrze, zwłaszcza w obliczu kryzysu klimatycznego.
U podstaw każdego nurtu w architekturze i sztuce leży filozoficzne czy też etyczne poszukiwanie. Wynika ono najczęściej z potrzeby rozwoju, udoskonalenia, ewolucji, a czasem przeciwstawienia się temu, co było wcześniej, poszukiwania nowego otwarcia. Nurt architektury organicznej odwołuje się w swojej idei do zwrotu ku naturze, ergonomii, zgodności, równowagi czy harmonii. Podwaliną wspomnianej filozofii jest myśl amerykańskiego architekta przełomu XIX i XX wieku, Louisa Sullivana, który głosił, że forma powinna podążać za funkcją: „Form follows function”, a problem zawiera w sobie rozwiązanie i je podpowiada. Według Sullivana formę budynku należy odszukać, a nie ją nadać.
Mimo że trend ten powstał w początkach XX wieku (równolegle z narodzinami architektury modernizmu), to wyewoluował on w nieco innym kierunku. Unika tak charakterystycznych dla modernizmu prostokreślnych, geometrycznych form na rzecz naturalnych, zakorzenionych w krajobrazie kształtów inspirowanych otoczeniem. Projekty tworzone w tym nurcie powinny – według jego prekursorów – naśladować kształty i charakter natury, a nie być podporządkowane sztywnej formie. Przecież, jak podkreślano, człowiek nie porusza się, chodząc po prostych liniach, podążajmy więc za trajektorią jego ruchu.
Najbardziej znanym twórcą i pionierem jest m.in. Alvaro Aalto – fiński architekt, projektant wielu obiektów malowniczo osadzonych w fińskiej przyrodzie. Aalto to także autor znanych dzieł wzornictwa przemysłowego. Na uwagę zasługuje również twórczość Franka Lloyda Wrighta, autora chyba najbardziej znanego budynku w otoczeniu natury: Domu nad Wodospadem czy też niepowtarzalnego Muzeum Guggeinhema w Nowym Jorku. Kolejni, doskonale znani szerokiej publiczności, to autorzy magicznej wręcz architektury: hiszpański architekt Antonio Gaudi oraz pochodzący z Węgier Imre Makowecz.
Patrząc z dzisiejszej perspektywy na ten nurt, można zauważyć, iż był on koncepcją bardzo pojemną i rozwojową. Funkcjonuje bowiem do dziś, przyjmując różne oblicza i formy, a niekiedy wręcz wysuwa się na pierwszy plan obecnych trendów architektury. Stąd projekty powstające w tym nurcie nadal odznaczają się świeżością i aktualnością, a idea żyje i ma się dobrze. Warto zwrócić na niego uwagę również w obliczu kryzysu klimatycznego, który coraz częściej pojawia się w dyskusji publicznej, zwłaszcza w dyskusji o budownictwie, które jest odpowiedzialne za około 30% globalnego śladu węglowego. Zwrot w stronę natury i ergonomii obserwujemy wyraźnie nie tylko w architekturze, lecz także w świadomości społecznej, rośnie bowiem oczekiwanie korzystnych, oszczędnych rozwiązań i praktyk, zaopatrzenia w energię z odnawialnych źródeł, dobrego samopoczucia w budynkach, zmniejszania udziału betonu w przestrzeni publicznych, itd.
Dokonując charakterystyki architektury organicznej, nie mogłam skupić się wyłącznie na jednym aspekcie, gdyż – jak wspomniałam wcześniej – pojęcie to jest moim zdaniem niezwykle wielowymiarowe i pojemne. W niniejszym artykule chciałabym zaproponować szersze spojrzenie na temat, wskazując różne cechy i aspekty, które wpisują się w tę filozofię. Wspólnym mianownikiem będzie tu harmonia, a przejawia się ona poprzez kontakt z przyrodą, materiał, otwarcia widokowe, wpisywanie się w kontekst. Może być również otwartością na zmiany i elastycznością, a także przybieraniem miękkich, naturalnych kształtów. Poniżej wybrałam kilka przykładów, aby zobrazować wymienione cechy.
Przede wszystkim cechą architektury organicznej mogą być użyte materiały, z których powstają budynki. Czy powstają one z wyrobów lokalnych, dostępnych, charakterystycznych dla danego miejsca, czy wyprodukowanie ich jest obciążające dla planety? Co stanie się z nimi po zakończeniu cyklu życia budynku? Myśląc o materiałach naturalnych i zrównoważonym budownictwie, myślimy również o budownictwie dla łatwiejszej rozbiórki i odzysku surowca. Myślimy o drewnie, ziemi, słomie, różnych naturalnych komponentach. Powstają całe opracowania i pomysły na biomateriały przyszłości, gdzie znajdziemy np. beton z konopi czy z popiołu, a nawet cegły wyhodowane z grzybów. Dziś na pierwszy plan wysuwa się drewno i nie trzeba daleko szukać, żeby przywołać dobre przykłady takiej architektury w Polsce. Na uwagę zasługuje drewniany biurowiec firmy APA Wojciechowski Architekci (zaprojektowany dla firmy SYLVA, którego budowa w Wielu startuje lada dzień) czy powstała niedawno, nagrodzona w ramach X edycji Nagrody Architektonicznej Prezydenta Warszawy, Biblioteka w Choszczówce projektu warszawskiej pracowni Ambient.
Drewno (mimo licznych dyskusji na temat tego, czy jest ekologicznym materiałem budowlanym) pozyskiwane w sposób zrównoważony, z odpowiednich do tego celu plantacji wydaje się być dobrą alternatywą dla betonu. Odznacza się dobrymi właściwościami konstrukcyjnymi (na przykład technologia CLT – cross laminated timber) oraz niskim śladem węglowym wbudowanym, a także świetnie nadaje się do powracającej do łask w ostatnich latach w Polsce prefabrykacji. Barierą w jego stosowaniu w dalszym ciągu są przepisy techniczne dotyczące ochrony pożarowej czy trudne do osiągnięcia dobre parametry akustycznej izolacyjności. Jednak światowy trend wskazuje, że materiał ten mocno wpisuje się w przyszłość budownictwa.
Przy okazji materiałów, ważne jest, by wspomnieć, że istotne dla budynków jest stawianie nie tylko na zminimalizowanie śladu węglowego wbudowanego, lecz także śladu węglowego operacyjnego. Stąd wzrastająca popularność odnawialnych źródeł energii i poszukiwanie sposobu na zminimalizowanie zapotrzebowania na energię pierwotną (tu też widać już trend w polskim prawie budowlanym).
Drugą cechą architektury organicznej, którą chciałabym podkreślić, jest elastyczność – myślenie o budynkach jako o obiektach „otwartych”, wielofunkcyjnych, nadających się do kilkukrotnej adaptacji, przeznaczenia na cele inne niż pierwotnie zakładane. Projektowanie bez sztywnych planów, bez wyraźnych, nieruchomych podziałów, uwzględniające margines dla zmian. Unikanie budowania na styk, a także nadawanie nowego życia istniejącym budynkom, regeneracja, wydłużanie cyklu życia czy poddawanie modyfikacjom bardzo wpisuje się w myślenie o organiczności budynków. Aby to zobrazować, posłużę się tu bardzo głośnymi ostatnio przykładami targu czy bazaru. Właśnie bazary, są samorzutną, wybitnie organiczną formą, niechętnie poddającą się regulacjom, ujmowaniu w ramy czy definicje.
Jako obrazowy przykład, na myśl przychodzi mi przede wszystkim Targ w Błoniu zaprojektowany przez Aleksandrę Wasilkowską. Projekt odpowiada na zapotrzebowanie klientów, a jednocześnie umożliwia modernizację, ma otwarty plan do zagospodarowania przez użytkowników oraz przyjazną formę przestrzenną, przetkaną zielenią. Temat jest tym bardziej nośny, że zaangażowany społecznie, co poskutkowało nominacją do tegorocznej nagrody Miesa Van der Rohe.
Trzecią cechą, po której rozpoznamy architekturę organiczną, jest charakter bryły. Inspirowana naturą, kształtami i formami występującymi w przyrodzie, niekiedy dosłownie przeniesionymi do skali makro. Przy wsparciu środowiska BIM oraz projektowania parametrycznego, a także nowych technologii budowlanych, eliminacji poddawane są kolejne ograniczenia w kształtowaniu architektury. Nie brakuje tu przykładów ze świata. Wielki Ul – The Hive w Singapurze, czy muzeum sztuki w Grazu. Kolejne przykłady to między innymi także The Fondation Jérôme Seydoux-Pathé, Renzo Piano, w Paryżi, czy The Gerkin, Foster and Partners w Londynie. W Polsce trend pojawił się jakiś czas lat temu, póki co w mniejszych formach (pawilon edukacyjny Kamień oraz transparentny pawilon Arboretum SGGW w Ogrodzie Ginących Roślin Świata, zaprojektowany przez pracownię JRK72).
Na koniec nie mogło zabraknąć kilku słów na temat zabiegów mających na celu wprowadzenie natury do budynku i miasta, takich jak zielone ściany (coraz powszechniejsze w przestrzeniach warszawskich biurowców), zielone dachy, żyjące elewacje czy ogrody wertykalne. To integrowanie budynku z przyrodą również umieszczam w mojej definicji architektury organicznej, skąd już niedaleko do szerszego pojęcia, jakie przychodzi mi do głowy: „miasta organicznego”. W każdej bowiem skali postrzegania dobrego budownictwa, zieleń znajdzie należne sobie nieodłączne miejsce: począwszy od wnętrz, poprzez zieleń na budynkach, aż po zielone struktury w dużej skali urbanistycznej. Ma ona ogromne znaczenie w kształtowaniu odporności miejskich struktur (urban resilience), podnosi poziom życia, zapewnia lepsze samopoczucie, a także buduje stabilność klimatu i temperatury. Kształtując zespoły zabudowy, należy uwzględnić możliwość współpracy ekosystemu, nie wyłączając możliwości jego odbudowy, jak również adaptacji. Stąd myślenie o projektowaniu odpowiedzialnym środowiskowo i regeneratywnym. Potrzebujemy przecież „smart city”, ale bez przyrody nie będziemy „smart”.
Źródła: Wikipedia, https://www.archdaily.com/, www.architektura.muratorplus.pl, https://architecturaldigest.pl/, https://www.alvaraalto.fi/, https://www.designcurial.com/