Tragiczny pożar zabytkowej Giełdy Papierów Wartościowych w Kopenhadze – duńskie Notre Dame?
KOMENTARZE

Co sprawia, że to wydarzenie jest tak bolesne?
Giełda w Kopenhadze, czyli Børsen, nie jest zwykłym budynkiem. To majestatyczna struktura z 1625 roku, będąca przykładem holenderskiego renesansu i jednym z najbardziej charakterystycznych zabytków miasta. Jej unikalna iglica, splecione ogony czterech smoków, które do teraz górowały nad dachami Kopenhagi, w tragicznych okolicznościach zawaliła się, pochłonięta przez ogień.
Dlaczego to ważne?
Nie tylko ze względu na stratę materialną i historyczną. To również symboliczny cios dla duńskiego dziedzictwa kulturowego, co podkreślił minister kultury Jakob Engel-Schmidt, nazywając pożar “400 latami duńskiego dziedzictwa kulturowego w płomieniach”. W sercach obserwatorów, zarówno tych na miejscu, jak i śledzących wiadomości z całego świata, rozgrywa się dramat straty czegoś więcej niż kamienia i cegły – straty części swojej narodowej tożsamości.
Jak to się stało?
Chociaż przyczyny pożaru nie są jeszcze znane, trwające prace renowacyjne mogły przyczynić się do szybkiego rozprzestrzeniania się ognia. Budynek, okalający go rusztowania, stworzyły klatkę, która utrudniała działania strażaków. Sceny, w których przechodnie i pracownicy budynku starali się ratować dzieła sztuki i bezcenne artefakty, przypominają dramat, który rozegrał się pięć lat temu w katedrze Notre-Dame.
Dziś Kopenhaga, podobnie jak niegdyś Paryż, stoi przed zadaniem odbudowy nie tylko budynku, ale też części swojej tożsamości. Wspólny wysiłek społeczności – zarówno lokalnej, jak i międzynarodowej – będzie kluczowy w naprawianiu tego, co zostało utracone. Jak mawiał Hemingway: “Świat łamie każdego i potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania.” Czas pokaże, jak Kopenhaga odnajdzie siłę w swojej stracie.