Czy tego chcemy czy nie, rachunek płacony przez statystycznego Polaka będzie rósł z roku na rok między innymi w związku wysokimi nakładami inwestycyjnymi w nowe linie przesyłowe, transformatory oraz technologie wspierające obszarowe bilansowanie sieci energetycznej. Każdy z nas (zwłaszcza inżynierowie służb technicznych obiektów wielkokubaturowych) może dołożyć własną cegiełkę, żeby utrzymać obecny poziom dostępności energii elektrycznej u siebie lub sąsiadów przy jednocześnie relatywnie niższych kosztach niż w przypadku braku wspomnianego zaangażowania. Bez wątpienia rodzi się potrzeba zbiorowej mobilizacji. Tym bardziej, że większość historycznie poprawnych reguł inwestowania w OZE ulega właśnie dezaktualizacji. Brakuje mocy przyłączeniowych dla nowych budynków, dla nowych źródeł wytwarzania energii.